Kolejorz Majstrem! Moment, na który czekaliśmy 5 długich lat

Myślę, że nie ma już w tej chwili człowieka w Wielkopolsce, który nie wiedziałby o tym, że Lech Poznań zdobył Mistrzostwo Polski w piłce nożnej. Wielu, ze mną włącznie czekało na ten moment 5 długich lat.

Każdy, absolutnie każdy kibic Kolejorza wierzył, że to nastąpi tej niedzieli, jednocześnie każdy bał się głośno o tym mówić. Bo przecież “na pewno”, a “prawie na pewno” to ogromna przepaść. Myślę, że wielu pamięta w jakich okolicznościach Lech Poznań zdobywał w 2010 Mistrzostwo Polski. Był to jeden z najdramatyczniejszych tytułów, bo przecież zadecydowała o nim przedostatnia kolejka spotkań. Kolejorz w doliczonym czasie strzelił zwycięskiego gola w meczu z Ruchem w Chorzowie, a w tym samym, doliczonym czasie Wisła Kraków straciła bramkę (i to samobójczą), co łącznie sprawiło, że to Kolejorz wyszedł na pierwsze miejsce w tabeli.

Niewiarygodna jest również droga przez jaką przeszedł w tym sezonie Lech. Przecież niespełna dziesięć miesięcy temu klub ten był w rozsypce. Jeszcze w sierpniu kibice Lecha na stadionie wywieszali jedynie transparenty z napisami: “Co roku wielkie obietnice, a wielcy w tym klubie są tylko kibice!!!”, “Dobre fury i wypłaty, od studentów w piłce baty”. Jesienią ani razu frekwencja nie przekroczyła 20 tys. osób, co na INEA Stadionie jest rzadkością.

To wszystko sprawiało, że ta niedziela mogła, ale nie musiała być wyjątkowa. Do Mistrzostwa Lech potrzebował “chociaż” lub “aż” remisu z silną przecież Wisłą Kraków.

Przyznam się szczerze, że jako “czysty” kibic ostatni raz byłem dopingować Lecha Poznań kilka lat temu. Zazwyczaj pojawiałem się na stadionie jako dziennikarz otrzymując odpowiednią akredytację. Bliższy kontakt z piłkarzami, lepsza widoczność oraz możliwość obejrzenia wszystkiego “od kuchni” sprawiała, że dużo rzadziej przychodziłem na mecze jako kibic. W minioną niedzielę było zupełnie inaczej. Odrzuciłem akredytację na rzecz “zwykłego” biletu. Tego pamiętnego dnia nie przyszedłem oglądać meczu. Przyszedłem przeżywać każdą sekundę wielkiego dramatu, który rozgrywał się na murawie z 40 tysiącami osób wierzących, że to właśnie dzisiaj ich ukochany klub sięgnie po Mistrzostwo Polski. Wspólnie cieszyć się, wspólnie denerwować, wspólnie podziwiać wspaniałą oprawę, jaką tworzą kibice “kotła” (trybuna stadionu, na którą zazwyczaj przychodzą najbardziej zagorzali fani Lecha).

Każdy, kto wtedy był na stadionie, starał się pomóc: krzykiem, zaciśniętymi kciukami, wielu miało po prostu zakryte oczy. Gdy Lech atakował, widzowie atakowali z nim. Gdy się bronił, broniło się z nim 40 tysięcy ludzi. Ludzi, którym udało się kupić bilet, gdyż te zostały wyprzedane w zaledwie kilka dni. Zainteresowanie było tak ogromne, że wchodząc na stronę internetową klubu w celu zakupu biletu trzeba było uzbroić się w anielską cierpliwość.

To był dzień, który przejdzie do historii. Takich dni się nie zapomina.

Zdjęcia niestety nie są najlepszej jakości. Bez akredytacji oraz wchodząc “jako kibic” otrzymałem zgodę jedynie na zdjęcia zrobione “smartfonem”. Myślę jednak, że jakość nie jest tutaj najważniejsza. Najważniejsze jest oddanie atmosfery 🙂

Radosław Pawliński, naszsrem.pl

Podobne wpisy

Co o tym sądzisz?

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.